W Agard są gorące źródła i właśnie z ich powodu wybraliśmy to miasto a nie np Gardony, na noclegi.
Niestety do września w remoncie :( i to jest niemiła niespodzianka. Budynek z zewnątrz wygląda bardzo ciekawie. Cały zrobiony z wąskich listewek, nawet dach drewniany. Architekturą przypomina kościoły w naszych górach.
Trudno...
Rynek w Agard jest mały, pełen rzeźb i kwiatów. Wokół małe budki z pamiątkami, lodziarnie i knajpki.
Objadamy się arbuzami, brzoskwiniami i nektarynkami w ilościach olbrzymich ;) akurat mamy sezon.
Kupujemy garnek do gulaszu na trójniku, do gotowania na świeżym powietrzu. Przetestujemy go dopiero po powrocie, ale już mieliśmy okazję spróbować u zaprzyjaźnionych Węgrów potrawy ...palce lizać !
Wino w tej okolicy, raczej mało smaczne.
Juto wyjeżdżamy dalej, Agard nic więcej nie jest w stanie nam już zaoferować.
W skali 1-5, tylko 2 i to z minusem